Refleksja w środku tygodnia

Podróże uczą. Można też podczas podróży zbierać baty, co też jest niezłą nauką, o ile ktoś chce się uczyć.

Doświadczenia w bytowaniu z innymi kulturami zbierałem przez ostatnie 40 lat. Swoją edukację zacząłem wcześnie, bo w wieku lat 10-ciu, kiedy to całe wakacje spędziłem w płd-wsch Europie, przemieszczając się po niej z rodziną pociągiem i ówczesnym szczytem marzeń kierowców z zza Buga, czyli produktem Wołżańskiej Fabryki Samochodów o wdzięcznej nazwie Żiguli.
Wówczas do obcej (tak mi się wtedy wydawało) kultury najbardziej przekonywały mnie południowe owoce, a w szczególności winogrona, brzoskwinie i arbuzy. W tym „najbardziej” mieściła się również oczywista ich cena.
Wyrażanie przez obcą kulturę aprobaty dla „obcych” dzieci wydawało mi się wtedy czymś zupełnie normalnym, bo tego po prostu doświadczałem/liśmy we własnym kraju. Po podwórkach biegało mnóstwo rówieśników, było się więc z kim socjalizować…

Z czasem zacząłem podejmować nieśmiałe z początku próby, poznawania innych kultur na własną rękę. Najpierw z kolegami, potem indywidualnie. Dzisiaj takie wyjazdy nazywa się „budżetowymi”. Ta nazwa mnie nie przekonuje, bo ja nigdy nie dysponowałem pełnym budżetem na wyjazd. Tym niemniej taka jazda zmusza niemal człowieka do obcowania z „obcymi”. Czy tego chcemy, czy nie.
Na tych wyjazdach nauczyłem się np., że człowiek, który nie podciera tyłka papierem toaletowym, wcale nie musi być dzikim. Nauczyłem się, że szanując „inność” obcych, sam również jestem traktowany z szacunkiem. Jeżeli moją postawę doprawiałem otwartą ciekawością i życzliwością, wzbudzałem podobne reakcje drugiej strony, nawet u nacji, które w tym względzie nie cieszą się dobrą opinią.
Wbrew temu, co piszą w przewodnikach, podejmowałem trudne tematy, nigdy jednak nie narzucałem swojego stanowiska. Jeżeli trafiałem na idiotę, odpuszczałem natychmiast. Sporadyczne to były jednak przypadki.

Biorąc pod uwagę moje osobiste oświadczenia, mam inny stosunek do uchodźców niż ludzie, którzy nigdzie nie byli (łącznie z tymi, którzy mówią, że byli w Egipcie, bo zaliczyli Hurgardę), a swoją wiedzę o świecie czerpią głównie ze środków masowego przekazu.
Mam inny stosunek, niż ludzie, którzy nie znają historii kolonializmu np., że nie wspomnę o historii własnego narodu i najbliższych sąsiadów.
Mam inny stosunek, niż ludzie, którzy zabraniają mi dać klapsa własnemu dziecku.