Enkawudzista i jego chomik.

Gricaj przeczesywał odeskie podziemia w poszukiwaniu zbiega. Zamiast wroga ustroju sowieckiego szewc odnalazł jednak coś zupełnie innego.

m_55422526f17e2_odessa
Odessę wybudowano wzdłuż limanów, czyli charakterystycznych dla brzegów Morza Czarnego zatok. Krasowa skała wokół miasta obfituje także w liczne zbiorniki wodne. Zazwyczaj są to malutkie, ale głębokie oczka – w średniowieczu nazywano je ślepiami diabła. Owe jeziorka co rusz wysychają, a ląd, zdawać by się mogło, na trwałe zajmuje ich miejsce. Pod powierzchnią przebiega jednak proces zgoła odwrotny. Wody diablich ślepi i limanów łączą się w podziemne rzeki, które następnie rzeźbią setki kilometrów tuneli. W tunelach znaleźć zaś można niesłychane rzeczy.

Pod i nad poziom morza

Najwięcej jaskiń znajduje się w okolicach wsi Illinka oraz pod jedną z dzielnic Odessy – Mołdawanką. Z racji trwającego od – bagatela – kilkudziesięciu tysięcy lat geologicznego impasu, spora ich liczba zdążyła całkowicie wyschnąć. Walory osuszonych korytarzy szybko odkryli przedstawiciele lokalnej fauny, z jaskiniowym niedźwiedziem na czele. Od ponad sześćdziesięciu tysięcy lat, czyli od późnego paleolitu, głównym lokatorem pieczar został człowiek. W epoce żelaza i starożytności mieszkańcy północnego basenu Morza Czarnego wyszli z jaskiń i – wzorem antycznych Greków – siedziby budowali na powierzchni ziemi.

Nieoczekiwanie renesans czarnomorskich grot rozpoczął się w drugiej dekadzie XIX wieku, kiedy to, ćwierć wieku po założeniu miasta, Odessa otrzymała od cara Aleksandra I Romanowa prawo porto-franko. Zgodnie z jego literą towary przywożone do miasta droga morską były wolne od cła. Opłaty importowe obowiązywały już za rogatkami i wszystko, co wwożono w głąb imperium, musiało być oclone. Nowe prawo przyczyniło się do niesłychanego rozwoju miasta i pośrednio – do rozkwitu lokalnej kontrabandy. Przestępcom sprzyjało nie tylko porto-franko, ale i natura. Zamiast budować magazyny do przechowywania nieoclonych towarów, mogli wykorzystywać istniejące od prehistorii jaskinie.

Podziemne zbiry

Zła sława czarnomorskich pieczar nie zakończyła się ani wraz ze zniesieniem ulg celnych, ani wraz z nadejściem bolszewików. Przeciwnie: odescy bandyci, wśród których byli między innymi Miszka Japończyk oraz współtwórca Gułagów Naftali Frenkel, właśnie w tych jaskiniach znajdowali najpewniejsze schronienie. Ponadto tajne podziemne komnaty posłużyły za kryjówkę licznym przeciwnikom nowej władzy. Zapewne ten fakt sprawił, że w lokalnej Czeka na początku lat dwudziestych XX wieku powołano „Specjalną podziemną ekspedycję do oczyszczenia odeskich katakumb z przestępczego i antysowieckiego elementu” (mieszkańcy Odessy pieczary zwykli nazywać katakumbami). Na jej czele stanął urodzony w 1904 roku odeski szewc, Timowiej Grigorewicz Gricaj. Jego doświadczenie zawodowe nie predestynowało go ani do pracy speleologicznej, ani do działań śledczych. Miał jednak proletariackie pochodzenie, a także wsławił się działalnością rewolucyjną (w 1916 roku rozrzucał ulotki, a dwa lata później zorganizował zamach na żołnierzy Państw Centralnych okupujących wówczas Odessę). Poza tym – co podkreślają jego biografowie – w dzieciństwie bawił się w odeskich pieczarach.

Ten młody enkawudzista mimo szybkiego awansu nie zrobił wielkiej kariery w służbach bezpieczeństwa. Dane mu jednak było odegrać rolę w wydarzeniu naukowym o światowym znaczeniu. Jego dokonania na tym polu opisano w wielu publikacjach, zarówno specjalistycznych, jak i popularnych. Najbarwniej sylwetkę Gricaja zaprezentowano w Ogońku w 1961 roku. Z artykułu dowiadujemy się, że Gricaj otrzymał w 1928 roku polecenie ostatecznego rozprawienia się z bandytami ukrywającymi się w czarnomorskich jaskiniach. W tym czasie miało miejsce wydarzenie zgoła niecodzienne. Z odeskiego więzienia NKWD uciekł skazany na rozstrzelanie „bandyta i terrorysta wyższej kategorii” Grigorij Mackuł alias Grinia. Epitety, którymi prasa obdarzyła zbiega, świadczą o tym, że był to najpewniej więzień polityczny.

Jego poszukiwania ruszyły z kopyta. Enkawudziści niebawem ustalili, że ukrywa się w jaskiniach nieopodal Illinki. Pojmanie Grini powierzono najbardziej doświadczonemu w eksploracji katakumb – Gricajowi. Ten wraz z ekipą rozpoczął przeczesywanie podziemi. Pies wpadł na ślad i doprowadził do ślepej, jak sądził Gricaj, odnogi jaskini. Enkawudzista nie miał wątpliwości, że za załomem korytarza ukrył się zbieg. Z relacji prasowej wynika, że jeden ze śledczych zdradził i przekazał Gruni broń. Wywiązała się strzelanina i naczelnik wstrzymał akcję. Nie chciał narażać swoich ludzi i postanowił sprowadzić kolejnego czworonoga. Po godzinie na Grinię spuszczono dwa psy. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy okazało się, że ścigany zniknął.

Gryzaja odessana

Gricaj z niedowierzeniem oglądał ściany korytarza i niebawem odkrył, jak Mackuł wydostał się z zasadzki. W artykule czytamy: „W rogu, tuż przy suficie była niewielka dziura. Rzuciłem się w nią. Z bólu i wstydu nie pomyślałem nawet, że Grinia może przedziurawić moją głowę niczym marne wiadro… Ale pełzłem, wwiercałem się w dziurę. Po bokach miękko, czerwona glina, jakby masło, uginało się pode mną. Grzebałem rękami – jakieś kości. Było ich tak wiele, że miałem wrażanie, jakbym był w rozkopanym cmentarzu. Przyświeciłem dokładniej latarką. Nie były ludzkie, jakby krowie i większe”.

Zbieg uciekł, ale odkryta została olbrzymia zwierzęca nekropolia. Szybko zainteresowali się nią sowieccy paleontologowie z Akademii Nauk. Jak się okazało, w jaskini znajdywały się szczątki sprzed co najmniej czterdziestu tysięcy lat – należały do ponad trzystu gatunków. Wśród nich najwięcej było niedźwiedzi jaskiniowych i bizonów. Dalsze badania wykazały, że w katakumbach pod Illinką spoczęły także kości zamieszkujących niegdyś te regiony lwów, wielbłądów, nosorożców, a nawet strusi i jeżozwierzy. Z czasem rozszerzono terytorium badań i okazało się, że także inne czarnomorskie jaskinie obfitują w świetnie zachowane kości paleolitycznych zwierząt.

W tragicznych dla Ukraińskiej SRR latach trzydziestych zintensyfikowano prace wykopaliskowe w okolicach Odessy i rozpoczęto metodyczne opracowywanie wyników badań. W oparciu o odnalezione szczątki postawiono szczegółowe hipotezy dotyczące fauny i flory Niziny Czarnomorskiej oraz określono kierunki migracji poszczególnych gatunków. Wiele z odnalezionych kości nie pasowało do żadnych z żyjących wówczas w okolicy zwierząt. Na podstawie żmudnych prac zrekonstruowano szkielety nieistniejących dziś ptaków oraz garstki ssaków, takich jak bóbr olbrzymi (zwierz ten ważył do 220 kilogramów).

Timowiej Grigorewicz Gricaj porzucił stanowisko śledczego w NKWD i w dowód zasług dla radzieckiej nauki został mianowany kierownikiem prac badawczych w jaskiniach, a w 1960 roku objął stanowisko dyrektora Podziemnego Paleontologicznego Rezerwatu Odeskiego Państwowego Uniwersytetu. Do końca życia prowadził też prace w jaskiniach i nie będąc nigdy tytularnym naukowcem, dokonał kolejnych odkryć. To dzięki niemu świat dowiedział się o istnieniu w paleolicie kolejnych wymarłych gatunków ptaków oraz olbrzymiego chomika. Gryzoń został nazwany jego imieniem – Gryzaja odessana.

Żródło:
http://new.org.pl/2188,post.html