Epilog

Jadę Kolejami Łódzkimi z powrotem. Akurat z Łodzi Widzew do Kutna. To dopiero trzecia przesiadka… Czekają mnie jeszcze w Kutnie, Toruniu i Bydgoszczy.
Na przeciwko mnie siada babcia z wnukiem. Młody (z 8 lat) od razu wyciąga smartfona. Po kwadransie ciągłego klepania babcia zwraca mu uwagę:
– Schowaj ten przeklęty telefon! Spojrzyj za okno. Zajmij się otoczeniem.
Nie mogę babciu! Załatwiam bardzo ważne sprawy!
W końcu chowa telefon i zajmuje się paczką czipsów.

Ja nie załatwiam żadnej… Do Pińska przyjeżdżają Żydzi. Odprawiają modły przy płocie, gdzie ostała się resztka macewy. Fragment steli kamiennej. Nikt nie jest im wstanie zakłócić modlitwy, odwrócić ich uwagę, mimo toczącego się obok, ciekawskiego życia… (Usypać góry. Historie z Polesia.)

Lubię takie wyjazdy, bo na nich wyłączam mózg. Gaśnie, jak światło w lodówce. Otwierasz – świeci, zamykasz – gaśnie. Ale nie widzisz, że gaśnie. I oto chodzi.

Dziękuję wszystkim czytelnikom za poświęconą uwagę.

P.S.
Kupię tandem tanio.