Szkoła Janczarów

Szukając śpiwora po demobilach, zamówiłem kilka fantów trącających myszą i molami. Ale nie o tym (o tym później). Upcham też do kufra noża myśliwskiego z krzesiwem magnezowym. Nie do końca jestem przekonany, ale zachowałem się jak zestresowana kobieta na zakupach… 🙂

Mam jeszcze drugi „kufer” i trzymam w nim fanty innego rodzaju. To dziesiątki (o ile nie setki) kg zapisanego drukiem papieru. Raz na kwartał (czasami rzadziej) przeglądam ofertę antykwariatów internetowych i kupują książki. Tak było i tym razem. Czekam obecnie na skompletowanie i potwierdzenie „wyklikanych” kolejnych 43 pozycji.
Zasadę mam prostą. Kupuję kniżki maks do 10-ciu złotych/szt. Większość leci w przedziale 3-6zł z małymi wyjątkami.

Na jakiej zasadzie wybór?
Autor albo inspirujący tytuł. Ostatnio tak, sugerując się tytułem, kupiłem Szkołę Janczarów Alojzego Twardowskiego. Miało to miejsce kilka m-cy temu, a kilka dni temu zaś przyszła pierwsza weryfikacja treści, co ma miejsce z reguły tam, gdzie piechotą zmuszani są chodzić królowie.
No i książką swoją treścią wyrwała mnie z butów… Nie będzie recenzji… Może w taki nietypowy sposób zachęcę kogoś do przeczytania. Szczerze polecam.