Świat bez okładki…

Może chwilę odetchniemy od Wieśniaka choć dzieje się przy nim sporo. Np. dzisiaj odpadła sobie była atrapa/grill chłodnicy. Pomogłem jej wcześniej nieco robiąc wiwisekcję komory silnika, pozbywając ją przy tym kilku starych trytek.

Albo… skoro już zacząłem, to dokończę, choć wpis ten chciałem poświęcić jego kumplowi – Wrublinowi. Przy nim się dopiero dzieje!

W pokoju urządziłem sobie dzisiaj wieczorną iluminację z pokazem wieśniakowych fantów. Odebrałem z IC elementy blacharki czyli pas przedni górny i dolny. Z Kiosku Ruchu lewy błotnik a PP dowiozła mi grill/atrapę i książkę. Książkę bez okładki ale… tak miało być. Taką sobie właśnie zamówiłem. Kosztowała 30zł (nófke dostaniemy za 65). Normalnie nie kupuję książek bez okładek ale nienormalnie – tak. Nienormalne jest, że po potwierdzeniu woli zakupu dzwoni do mnie sprzedawca i dopytuje się czy aby na pewno zauważyłem (było to wyraźnie ujęte w opisie), że książka okładki nie posiada?

Pokaz łan. Znajdź książkę!
Pokaz tu. Zestaw fanów uzupełniło ledowe oświetlenie kempingowe. Mój Strażnik Domowy na ten burdel nie może już patrzeć. Jeszcze tylko mcphersony Wielebnego dojdą (wkłady dwa komplety już mam) i przeróbka mocowań belki. Celuję z tym na koniec tygodnia. Potem maks dwa dni na montaż.

Od słowa do słowa i świat się zaczął nieco wokoło rozjaśniać. Lubię ludzi z pasją. Pasją pana Remka jest pomagać innym. To taki nieco wyższy poziom pasyjny. Moje są bardziej przyziemne, egocentryczno-egoistyczne. To, co je wyróżnia, to fakt, że lubię się nimi dzielić. Fakt, że coraz mniej i coraz rzadziej, ograniczając się sukcesywnie tylko do wąskich ram tego bloga. Zasadniczo wynika to z kolejnego faktu. Pierwsze, mam coraz mniej coś sensownego do powiedzenia. Drugie, świata nie zmienię. Trzecie, to moi odbiorcy. Naprawdę wąski obszar. Widzę to po statystykach bloga.

Co w zasadzie mógłbym jeszcze dla otoczenia zrobić…? Poprowadzić… lekcję z geografii dla dzieci pt: Obieg wody w przyrodzie na przykładzie Rzeki Pięciu Rzek. Tematu nie będę teraz rozwijał… Może kiedyś, jak napiszę takiej lekcji konspekt. Dodam na koniec tylko, że przy okazji zabrałbym dzieci w wirtualną podróż, materiałem pomocniczym w były moje zdjęcia (ciul tam, że takie sobie), mój obraz w głowie tamtejszej rzeczywistości (to już znacznie ciekawsze) i zabawa w terenie. Na finał sprawdzian z zapamiętanej wiedzy.
Np. sama nazwa stolicy Tadżykistanu (Duszanbe) nic nie mówi ale jeżeli zapytałbym dzieci, co można robić jednocześnie trzy razy w ciągu jednego dnia razem ale… osobno, to jakbyście na to pytanie odpowiedzieli…?

No to jeszcze jedna zagadka na dobranoc.
Robimy to codziennie! Wchodzimy jedną dziurą, wychodzimy dwoma. Ale… jak wyjdziemy, to dopiero jesteśmy w środku.

4 Komentarze

  1. Miło mi się na sercu zrobiło, gdy w takiej glorii o sobie przeczytałem. Każdy jest egoistą i ja też. Wspaniałe beztroskie życie wiodłem, aż noga się podwinęła. Pycha idzie przed upadkiem. I ja upadłem, ale dzięki pomocy innych, tym którym tak od niechcenia pomogłem – teraz „dostałem drugie życie i wiatr w żagle”. To jest ważne „Drugie Życie”. Ja dostałem i ja daje życie innym. Ta książka bez okładki, która kiedyś moje małe dzieci pocięły znalazła drugie życie. Wspaniale, że jeszcze komuś się przydała a mi przyniosła do portfela trochę pieniędzy na chleb. „Drugie życie” daję kwiatkom doniczkowym zbieranych gdzieś ze śmietników – dzisiaj w domu moim oranżeria i po odhodowaniu oddaję je innym, aby „drugim życie” radowały serce innym. „Drugie życie” daje innym, spotkanym gdzieś na ulicy ludziom załamanym, w depresji, głodnym, bezdomnym, nierzadko zatopionych w swoim nałogu… sporo Ich. Są niewidzialni dla innych a jednak coraz ich więcej. Teraz współpracuję ze Wspaniałą Młodzieżą ciężko doświadczona przez życie( Tow.Przyjaciół Dzieci – warsztaty Terapii Zajęciowej). Wpadłem tam przez przypadek i w Ich monotonny świat wniosłem swoje „Drugie życie”. Z tęsknotą czekamy drugiego dnia, aby wzajemnie dzielić się swym bogactwem – wzajemną miłością. Cieszę się, że na swej drodze spotkałem p. Dariusza. Moje dobre myśli zawsze będą z Nim podczas Jego wojaży po bezdrożach świata. Przywoź pozytywne nastroje, bo My czekamy na Ciebie. Wspaniałości. Pa.

  2. Człowiek oczekujący pomocy, kiedy jej doświadczy, staje się lepszym człowiekiem. Działa to w obie strony.
    Świat bez okładki jest metaforą owej książki, która jej pozbawiona nic nie traci na treści. Tkwimy w okładkach wszelkiej maści, które finansujemy bez umiaru, przekonani, że podkreślają naszą indywidualność. Puenty nie będzie.

  3. Jezusa bym w to nie mieszał. Pamiętam moje gatki z Ojcem Pio. Konserwatywny koleś z zasadami z pewną dozą empatii. Kończyła się ona (empatia jego) na granicy głupoty ludzkiej (mojej) lub braku konsekwencji (mojej). Dlatego nie szło mi się z Ojcem Pio dogadać na dłuższą metę. To jak ciągle spowiadać się z tego samego, że nie będziesz pił piwa…

Komentowanie jest wyłączone.