Schizofrenia bezobjawowa

Niewątpliwie chwilami wymiękam i też mnie gdzieś ponosi. To są jakieś próby rozliczeń tego wszystkiego, które w konsekwencji potęgują frustrację a do drzwi co rusz puka jakaś laska Depresja. W istocie ta sama jędza, strojąca się jedynie w różne piórka.

Sobie wchodzi i wychodzi. Próbuje wygryźć Pasję… Ta druga nie tak atrakcyjna jak pierwsza, mieszka u mnie na stałe. To związek platoniczno-przyjacielski. Po prostu wynajmuję jej pokój. W przeciwieństwie do Depresji – starzeje się. Ma kilkoro dzieci, które woła jednym imieniem – Wspomnienia i kilka wnuczek, co zwą się Marzeniami.

To takie wesołe dość towarzystwo, które swoją obecnością urozmaica mój żywot. Wszystko pod kontrolą Strażnika Domowego. Osobiście, to mój Strażnik Domowy za Pasją nie przepada ale dzieci lubi. Toleruje Wspomnienia, lubi zaś Marzenia. Nawet się nimi czasami zajmie. Bawią się wtedy razem beztrosko, aż miło popatrzeć.

Podoba mi się ta konfrontacja Depresji z Pasją. Ta pierwsza wabi urokiem, przynosi browara. Druga nic nie mówi, nie komentuje. W tym momencie pastuje mi buty…
Ten prosty gest zbija mnie z pantałyku i zawstydza. W arsenale Pasji jest wiele takich czynności.

Poza tym jest cierpliwa, nie narzuca się… Wysyła jedynie forpocztę. Te najmniejsze Marzenia. Gromadzą się one wokoło liczną dość gromadką i każda ciągnie za nogawkę w swoją stronę. W takiej chwili jestem bezsilny… Pozostaje mi je pogłaskać po głowie i spełniać życzenia.
To z kolei doprowadza Depresję do szału. Nie wytrzymuje ciśnienia i ulatnia się.

Patrzę na te małe szkraby i się uśmiecham. Czasami siadamy wieczorem wspólnie, całą ekipą na paletach. Marzenia na kolanach Wspomnień a ja im opowiadam bajki. To są wspaniałe chwile. Pasja kuca sobie obok nas i bije od nie wtedy jakieś niewiarygodne ciepło.

Czasami raz, czasami kilka razy w roku towarzyszy nam Strażnik Domowy. Taka sceptyczna trochę ale wtedy jest najpiękniej…