Wszystkiemu jest winien, niejaki Dimitr Mendelejew, znany powszechnie z tablic, nazwanych jego imieniem.
Otóż, ten gagatek o wszechstronnych zainteresowaniach, badał m.in. zjawiska: napięcia powierzchniowego oraz zmiany gęstości wynikające np. z mieszania różnych cieczy. Doktoryzował się, łącząc alkohol z wodą, udowadniając, że pijąc więcej – pijemy mniej.
Stąd tak mocno wyśróbowane, rosyjskie normy w temacie zdolności do akceptacji zawartości alkoholu w rosyjskiej krwi.
Zwieńczeniem jego (Mendelejewa) prac na tym polu, było znormalizowanie rosyjskiej wódki. Konstutuując ją równo na poziomie 40% objętości alkoholu w roztworze.
No właśnie, o co chodzi z tą objętością i jak się ma to, do picia w locie (co uzasadnić zamierzam)?
Otóż zdarza się, że na imprezie kończy się normalny alkohol i ratuje nas „nietykalna” flaszka spirytusu. Chcąc trzymać się normy Mendelejewa (doć powszechnej w Polsce) normalnie przygotowujemy 0,7l przegotowanej wody (jak mamy cierpliwość 😉) na rzeczone 0,5l spirytusu. Mieszamy i co…? ZNIKA NAM* w trakcie przelewania, 50ml gotowego roztworu!
I za to Moi Drodzy, odpowiedzialny jest Mendelejew!
*zjawisko kontrakcji objętości.