Prawdziwy biznes

No… Znaczy, jaki wy uważacie za prawdziwy…? Dla mnie prawdziwym biznesem jest szrot samochodowy.
Przyjeżdżasz, wybierasz, kupujesz. Żadnych faktur, gwarancji itp. Fajnie, kiedy zajedziesz na zaprzyjaźniony i np. zapytasz.
– Panie Karolu, a nie masz pan silnika 1,6D do Golfa 2…?
A po co panu 1,6D…? To złe rozwiązanie.
– Jak to złe…?! ja nie chcę żadnych turbo i takich tam…
Tu następuje kilka uwag pana Karola i… opuszczam szrot jako nowy właściciel silnika 1,9D i 5-ciobiegowej skrzyni biegów.
Przy okazji osadziłem w obiecanym gratisie dwie opony nowe Barum Brillants 2, na dwie felgi Seata i przełożyłem je na przednią, napędową oś Wieśniaka.
Już nie pamiętam, czy o tym wspominałem ale wyszło, że mam 6 opon, tej samej firmy, z tego samego rocznika (2017), z tym samym bieżnikiem.

Co to znaczy…? Nic. Do Azji jadę na aktualnym zestawie montażowym. Tego nie zmieniam ale zestaw naprawczy mam. Zestaw technologicznie krok do przodu, który pasuje do wiejskiego tworu „plug and play”. Podobnie ma się sprawa z Wrublinem, na którego czeka silnik Andoria Euro 3. Z Andorią sprawa jest o niebo bardziej skomplikowana ale o tym będzie w swoim czasie we właściwym – wrublinowym wątku, wspomniane.
Zasadniczo groszowa sprawa ale i tak ciesze się, że mój Strażnik Domowy nie zagląda na bloga, bo wpierdol i wakacje byłyby pewne. Zostaniemy przy samych wakacjach i będzie git… 🙂

Rzadko wspominam tu o pracy, bo jak odnośnik na stronie renowacjaposadzek.pl wskazuje, „nie tylko pracą człowiek żyje” ale tą pracą na życie i „pozapracę” zarabiam. Biorę właśnie dwie wybitnie specjalistyczne roboty, by się do realizacji pasji przybliżyć. Trudna robota w robocie – trudne wyzwanie dla Golfa w terenie.
Jednym zdaniem, nie interesuje mnie dłubanie w nosie, choć lubię i dłubię!