Na tropie Jożina – dzień drugi

Rankiem wita nas słońce i czyste niebo. To pięknie, ale nie o tym. Nie o tym teraz myślimy.
Z ciekawością małego dziecka, co z widelcem podchodzi do kontaktu, skradamy się na skraj bażin. I co widzimy…?
– A to drań! Wyrywa się z ust dr Honzika. Patrz, nie tknął nabiału (znaczy ledwie)… jajka wpier… i wypił nasze piwo!
Pal sześć śniadanie dr-e – promieniuję. Teraz wiemy już o nim wszystko i kolejne podejście, to praktycznie formalność. Wiesz pan, o czym mówię…?
– Aaa… Obnażył słabości… To tak, jakby wydał na siebie wyrok.
Taaa jest! Dobra, ruska szkoła GRU. Trza mieć tylko do niej mocny łeb.
– My mamy! A on niekoniecznie… Śpiewnie zakończył wywód pan doktor… 🙂

Pułapki klasyczne, zastawione w bezpiecznej odległości. Widok o poranku.
Pułapki klasyczne, zastawione w bezpiecznej odległości. Widok o poranku.
Materiał badawczy z odległości mnie bezpiecznej.
Materiał badawczy z odległości mnie bezpiecznej.
IMG_6958
Miał apetyt… skurczybyk.
Dr Honzik proceduje...
Dr Honzik proceduje…
Trza być czujnym i... Ślady pazurów Jożina, nie pozostawiają złudzeń... ostrożnym być!
Trza być czujnym i… (ślady pazurów Jożina, nie pozostawiają złudzeń)… i ostrożnym być!

IMG_6960

O co chodzi z tymi jajcami…? Wyraźnie mu smakują. Docieka doktor.
– Eee (i tak zostałem docentem), to proste jak drut doktorze Honziku!
Nie rozumiem?
– Jożin nie ulega propagandzie. Jajca, to najtańszy, pełnowartościowy biologicznie produkt na rynku. Na chuj wpierdalać teksańską wołowinę, ke…?
No masz pan łeb kolego E!
– Resztki zdrowego rozsądku panie doktorze… I róż spowił moje lica. Nie chwal mnie pan tak, bo się zamknę w sobie…

Co na chwilkę uczyniłem, bo znany ze skromności i niezwykle wrażliwej duszy, nie mogłem inaczej. Źli ludzie wykorzystują tę moją cechę… Jakoś tak, nostalgicznie się zrobiło i nawet pan doktor się wzruszył patrząc na mnie. Poczułem z nim tę więź…, tak jakbym przysiadł na jego przęśle i te nie trzasło. 100kg, to 100kg… Nie każdy papier uniesie…

Te chwile jednak nie trwają wiecznie i pragmatyczny pan doktor rzucił:
– Zbieramy się k…!

3 momenty (kto czytał Tytusa, ten jednostkę miary zna) później zameldowaliśmy się tam, gdzie powinniśmy.

Zdjęcie "z wczoraj" ale dzisiaj.
Zdjęcie „z wczoraj” ale dzisiaj.
Zdjęcie "z wczoraj" ale dzisiaj.
Zdjęcie „z wczoraj” ale dzisiaj.

Znaczy nadrazi knajpa Frydek Mistek o poranku. Widz w tym, że to minipivovar. Dr Honzik studiuje treści, a ja je dekoncypuję. Jeżeli komuś nic to nie mówi, to posłużę się tu domowym przykładem.
Kiedy mnie żona odmawia dalszego spożycia piwa, ja się wzburzam. Zaś ona na to:
– Nie kompensuj się.

W gablocie, warzone piwo trzyma temperaturę w określonym przedziale. Kto bystrzejszy, to odczyta 7,0. Nie -„70”.
Na dobre piwo trza czekać. Nie dość, że min te 5 tyg., to jeszcze przy barze również.

Instrukcję wysyłam na życzenie. Nie jest tanio.
Instrukcję wysyłam na życzenie. Nie jest tanio.

Szukamy obecnie z dr Honzikiem i profesorem Kocurem sponsora (tytularnym pozostaje Cziesky Pedal) na kolejną, czeską – rowerową ekspedycję (chyba najtrudniejszą) ” Bażiny i… co dalej?”
Uprzedzam z góry… Nie są to małe kwoty. Sakiewka nie ma zastosowania. Nie chodzi o waciki. Tu trzeba konkretne 800zł na całą ekipę wyłożyć plus dojazd. Wiem… Tani nie jesteśmy, ale swoją wartość znamy, która z reguły w sprzeczności stoi z oczekiwaniami sponsora. Tym bardziej, że w ryj potrafimy sponsorowi przyłożyć.
Co na obu ekspedycjach naszych miejsce miało zresztą.

Na razie wytrzymuje z nami tylko Cziesky Pedal, który w ryj umie przyjąć. Za co sponsorowi WIELKI SZACUN. Z drugiej jednak mańki wiemy, że sprzedaż produktów tej firmy wzrosła o 1747,2%. Kto tam biegły w marketingu, niech się kompensuje i na pewno mu wyjdzie, że warto.

Taki piękny dzień, ten poniedziałek. 9.00 a my już po kolejce, na kolei. Znaczy po tradycyjnym śniadaniu. 

Znaczy w połowie kolejki
Znaczy w połowie kolejki.

Pełni entuzjazmu, ruszamy z dworca. Wydaje się, że świat stoi przed nami otworem… O jakże myliliśmy się…

Dr Honzik jest niezwykle bystrym obserwatorem. W gąszczu frydkowskich ulic wybiera akurat tę, potem następną i dalej kolejną. Upewnia się swoim nienagannym czieskym, czy to aby właściwy kierunek, by po kilkuset metrach doprowadzić nas do pierwszego celu.

Minipivovar Morava. Niewątpliwie znakomity adres.
Minipivovar Morava. Niewątpliwie znakomity adres.

Fantastyczne miejsce ale… musimy zaczekać 10 minut. Tyle jest do pełnej 10-tej, godziny otwarcia. Parkujemy rumaki między ławkami i czekamy.
Pozwalam sobie w tym miejscu na dowód szczególnej teorii względności. Dowód ten jest jednocześnie otwarciem mojego, korespondencyjnego przewodu doktorskiego pt. Świat równoległy – czyli, jak matrix zrobić w ch…
Przyjrzyjmy się więc nieco blizej naszej obecnej sytuacji.
Otóż jechaliśmy z punktu A (nadrazi restaurace) do B (minipivovar Morava) z prędkością V1 (>V2) i przyjechaliśmy 10 minut przed otwarciem knajpy. Musimy więc te 10 minut czekać.
Gdybyśmy jechali z prędkością V2, to dojechalibyśmy o czasie.

Mało tego, im szybciej byśmy jechali, tym dłużej musielibyśmy czekać. W sytuacji granicznej w ogóle byśmy do knajpy nie dojechali, bo przy prędkości światła, czas by się dla nas zatrzymał!
Pragmatyczny dr Honzik konkluduje:
– Wniosek docencie. Wniosek!
Na chuj się spieszyć? Deknoncypuję.
– No, masz coraz większy łeb docencie Ee! Kompensuje doktor.

Na mej twarzy ponownie lila róż… Delikatnie zamykam się w sobie.

Prze knajpą już mała kolejka. Brygada robotnicza i polska wycieczka emerytów z przewodniczką… 🙂 O 10-tej kulminacja. Wrota rozwarły się i jesteśmy w… raju.
Dr Honzik oniemiał…

Istne szaleństwo.
Istne szaleństwo.
Na ten moment oferują trzy gatunki. Niefiltrowane, filtrowane i tmave. Z własnej produkcji naturalnie.
Na ten moment oferują trzy gatunki. Niefiltrowane, filtrowane i tmave. Z własnej produkcji naturalnie.
Oba pierwsze, dla porównania.
Oba pierwsze, dla porównania.

IMG_6968

Jest czas i miejsce, na podstawowe konkluzje jozinowe.

 

To co... Jeszcze po jednym...? :)
To co… Jeszcze po jednym…? 🙂
Stali bywalcy.
Stali bywalcy.

Z poczuciem winy opuszczamy lokal. W obiegu już po cztery pifka – bez śniadania… 🙂 Trza je trochę wypocić, tym bardziej, że te moravskie nie były 10-tkami. Z nieba leje się żar, ale humory nam dopisują. Śmigamy bocznymi drogami i nagle pan doktor odbija w prawo!
Gdzie tym razerm…?
Lądujemy U Speku. Wiata restauracyjna, pora obiadowa. Zamawiam prazdroja i czekam na doktora, który wyjaśnia telefonicznie jakieś sprawy służbowe. W tym upale, w cieniu, ze zroszonym szkłem w ręku… Poezja.

Podpatrujemy z doktorem, co tu konsumują i zamawiamy dwie porcje. Do każdej zupa i obowiązkowo pifko… 🙂

IMG_6980

IMG_6979

Czieska dieta nam służy... :)
Czieska dieta nam służy… 🙂
Ceny również.
Ceny również.

No to co…?

- Jeszcze po jednym? Kanieszna!
– Jeszcze po jednym?
Kanieszna!

Ruszamy!
Daleko my jednak nie ujechali…

Jest okazja zwabić Jożina i dokonać...
Jest okazja zwabić Jożina i dokonać…
...podstawowych ablucji i...
…podstawowych ablucji i…
...na potrzeby Cziesky`ego Pedala - przylizać czuprynę.
…na potrzeby Cziesky`ego Pedala – przylizać czuprynę.

IMG_6983

Po wabieniu ruszamy, ale dalej wytrwale/zdecydowanie poszukujemy cienia i ochłody.

Trafiamy do kolejnego miejsca - o wyjątkowej wilgotności.
Trafiamy do kolejnego miejsca – o wyjątkowej wilgotności.
Baaardzooo dooobreeee Huksvaldzkie pivo! Wychylamy bezdyskusyjnie po dwa. A w zasadzie po dwie. Bo u Cziechów pivo jest rodzaju żeńskiego. Może dlatego z taką atencją do niego podchodzą....? Jedno posiedzenie i cztery kobitki na rozkładzie... :)
Baaardzooo dooobreeee Huksvaldzkie pivo!
Wychylamy bezdyskusyjnie po dwa. A w zasadzie po dwie. Bo u Cziechów pivo jest rodzaju żeńskiego. Może dlatego z taką atencją do niego podchodzą....? Jedno posiedzenie i cztery kobitki na rozkładzie... :)
Wychylamy bezdyskusyjnie po dwa.

A w zasadzie po dwie. Bo u Cziechów pivo jest rodzaju żeńskiego. Może dlatego z taką atencją do niego podchodzą….?
Jedno posiedzenie i cztery kobitki na rozkładzie… 🙂

Za winklem knajpy podjazd. Podjazd męski. W dwóch, krótkich żołnierskich słowach: JA PIER…!

Na początek kilka panoram z podjazdu:

IMG_0040

IMG_0037

IMG_0042

Za panem doktorem kilka niewybrednych słów uleciało w eter. Coś o czieskych górkach i stosunkach wszelakich... :)
Za panem doktorem kilka niewybrednych słów uleciało w eter. Coś o czieskych górkach i stosunkach wszelakich… 🙂
Tu uleciało powietrze.
Tu uleciało powietrze.

A tu:

Mapka z pół-etapu.
Mapka z pół-etapu.

A tu kwintesencja:

Powoli zjeżdżamy do Koprivnic.

IMG_7001

Czy dojdzie do katastrofy?
Czy dojdzie do katastrofy?

Dr Honzik…

...poszedł w drifcie na ratunek.
…poszedł w drifcie na ratunek.
Bezpiecznie docieramy do rogatek. Do Lubiny znaczy.
Bezpiecznie docieramy do rogatek. Do Lubiny znaczy.
Tuż przed jeszcze penetrujemy okolicę.
Tuż przed jeszcze penetrujemy okolicę.
Taa... Na pierwszym planie idealne miejsce dla bytowania Jożina. Na drugim zakłady TATRA.
Taa… Na pierwszym planie idealne miejsce dla bytowania Jożina. Na drugim zakłady TATRA.

Przy tesco…

...miła niespodzianka. "Tatrzańska zajawka".
…miła niespodzianka. „Tatrzańska zajawka”.

Nam jednak co innego w głowie.
Zaopatrujemy się we wszystko, co pomoże nam zwabić Jożina w pułapkę.

Wycofujemy się do Lubiny, gdzie lokujemy się nad rzeką i...
Wycofujemy się do Lubiny, gdzie lokujemy się nad rzeką i zastawiamy pułapkę na Jożina.

Przygotowania do kolacji w toku.

DSCN0901

Nadchodzi wieczór…

Po kolacji ja, jak gdyby nigdy nic, udaję się spać.
Po kolacji ja, jak gdyby nigdy nic, udaję się spać.

Dr Honzik tymczasem z ukrycia obserwuje biwak…

 

DSCN0909

Na razie nic się nie dzieje, gdy w tem…
DSCN0910
…pojawił się ON!