Na Drini ćuprija

Wstajemy wcześnie. Dzisiaj przez most na Drinie w Wiszegradzie chcemy dojechać do Sarajewa.
Z Zaovine przed Mitrovacem skręcamy na piękną, szutrową drogę do Mokrej Gory.

Pod tamą na Zaovine miejsce naszego biwaku.

Teraz już tylko stromy zjazd do Drvengradu Kuśturicy w Mokrej Gorze. Pilnujący ruchu Serb wydarł się na mnie, kiedy rozglądałem się za miejscem do parkowania. Para poszła w gwizdek i przeszła nam ochota na zwiedzanie skansenu.

Płacąc 100DIN za obecność w Parku Tara, po raz wtóry przekraczamy granice z Bośnią i mkniemy do Wiszegradu.

W miejsce Drvengradu zwiedzamy równie komercyjny, co mało atrakcyjny grad Andrića.
Przy gradzie jest bezpłatny parking. Nie wiedząc o tym zaparkowałem po drugiej stronie Driny w sąsiedztwie mocno sfatygowanego brata.
Przy okazji wymieniamy € na KM-y w banku po korzystnym kursie.
Most na Drinie. Kamienny bohater powieści Ivo Andrića. Serbskiego/jugosłowiańskiego laureata Nagrody Nobla.

Akcja książki Ivo Andrićia rozciąga się na przestrzeni prawie 400 lat- od połowy XVI wieku do pamiętnego roku 1914. Ukazane w niej wydarzenia koncentrują się wokół wzniesionego na rzece Drinie kamiennego Mostu, który jest niemym świadkiem ważnych wydarzeń i dramatów w życiu kolejnych pokoleń zamieszkujących miasto, w którym most się znajduje – Jarzma Tureckiego, serbskich powstań Narodowych, austriackiej okupacji a w końcu – Wojen Bałkańskich i wybuchu I wojny światowej. W książce, tytułowy most posiada znaczenie metaforyczne – symbolizuje zgodę budowaną ponad podziałami narodowymi i religijnymi, stanowi więź łączącą zamieszkujące miasto wspólnoty – serbską, muzułmańską i żydowską.
Pomimo harmonijnego współżycia mieszkańców miasta, dla ich wspólnoty i więzi ich łączących pojawiają się zagrożenia – rosnące w siłę nacjonalizmy oraz imperialne dążenia mocarstw. W miarę ich narastania, w społeczności, która w obliczu każdego zagrożenia była w stanie współpracować, pojawiają się antagonizmy.Gdy w Serbii wybucha powstanie, Serbscy mieszkańcy miasta oczekują wyzwolenia spod władzy tureckiej, podczas gdy Muzułmanie obawiają się utraty protekcji Sułtana. Gdy z kolei do Wyszegradu wkraczają Austriacy, bunt podnoszą Muzułmanie. Stopniowo w mieście narasta również nacjonalizm Serbski, a symbolem zagrożenia dla zgody między wspólnotami staje się zaminowanie mostu przez Austriackich saperów. Gdy wybucha światowy konflikt zbrojny, również w Wyszegradzie następuje eskalacja nienawiści. Jej przypieczętowaniem jest wysadzenie w powietrze tytułowego mostu, którego zniknięcie symbolizuje zerwanie więzi łączącej Serbów i muzułmanów. Należy zauważyć, ze Andrić swoje dzieło pisał w latach 1942/43, będąc naocznym świadkiem dramatu jaki na Jugosławię sprowadziła II Wojna Światowa. W jego odczuciu, Jugoslawizm był rozwiązaniem optymalnym, gwarantującym harmonijne współżycie wymieszanych narodowości na Bałkanach, zaś nacjonalizmy stanowiły dla tej harmonii śmiertelne zagrożenie.
Bartłomiej Kugler.

Dlatego też największy dobry uczynek poza wybudowaniem studni to wzniesienie mostu, a największy grzech ruszać go, jako że każdy most od kładki na górskim potoku po budowlę Mehmedpaszy, ma swojego anioła stróża, który go pilnuje, póki Bóg tak chce. Ivo Andrić.
A jakże… Turyści ale pochodzenia lokalnego.
Poza mostem moja uwagę przyciąga ciuchcia. Obsługiwała linię kolejową Wiszegrad – Mokra Gora i zapewne Szargańską Ósemkę.
Przy nim parkowałem.

Dopiero teraz rozpoczęła się nagonka na Serbów i wszystko co było z nią związane. Ludzie podzielili się na ściganych i ścigających. Wyzwolił się drzemiący w człowieku dziki zwierz, który nie śmie się pokazać, póki nie runą bariery dobrych obyczajów i praw. Znak został dany, bariery runęły. Podobnie w dziejach ludzkości często się zdarza, że prawo pozwala na gwałty, rabunek i grabież, a nawet mord, pod warunkiem, że dopuszczono się tego wszystkiego w imię wyższych celów, pod ustalonymi hasłami, nad ograniczoną liczbą ludzi określonego stopnia zamożności i przekonań.
Ivo Andrić – Most na Drinie

To jest dramatyczny problem, z którym borykają się nie tylko narody bałkańskie, ale i cała Europa. Widok na przeszłość Bałkanów jest całkowicie zamglony, a sprawa budowy wzajemnego dialogu wydaje się być niezwykle zagmatwana. Prawda historyczna ukrywa się pod morzem niedomówień i półprawd. Dlatego nikt nie chce tego roztrząsać. Tu rodzi się kolejny problem. Niemożliwe jest rozpoczęcie budowania wzajemnych relacji od nowa, jeśli najpierw nie przedyskutuje się spraw burzliwej przeszłości. Budowa jakichkolwiek, pozytywnych relacji między skłóconymi nacjami nie udała się jeszcze nikomu, kto nie rozliczyłby minionych krzywd. Pod tym względem narody bałkańskie znalazły się w tragicznej sytuacji.

Niestety odpowiedź na to pytanie leży w historii. Rola Kościoła katolickiego w Chorwacji w czasie II Wojny Światowej była bardzo odmienna od roli Kościoła w tym samym czasie w Polsce. A nawet inna, niż rola części Kościoła katolickiego w Niemczech. Kościół katolicki w Chorwacji z nielicznymi wyjątkami powitał radośnie powstanie Niezależnego Państwa Chorwackiego, a więc państwa nazistowskiego. W dużej mierze, aktywnie lub pasywnie popierała system obozów koncentracyjnych, a sarajewski biskup z okresu II Wojny Światowej – Ivan Evangelista Šarić, o którym zresztą wspominam w powieści „Ojciec” – otwarcie popierał eksterminację Serbów i Żydów i pisał ody na cześć NPCh i jego przywódcy Ante Pavelicia. Kościół katolicki w Chorwacji nigdy, ale to przenigdy, nawet najmniejszym gestem nie odciął się od swojej roli w czasach NPCh. Nie zrobili tego w czasach komunizmu, a nawet później. Podam panu tylko jedno ważne porównanie w świecie katolickim. Po drugim synodzie watykańskim konferencja biskupów polskich przyjęła przeprosiny niemieckich biskupów za to, co robili Niemcy w czasie Wojny i jednocześnie poprosiła Niemców, by wybaczyli również Polakom. To wygląda trochę tragikomicznie, że Polacy proszą Niemców o wybaczenie za to, co oni zrobili temu narodowi w czasie II Wojny Światowej, ale w gruncie rzeczy jest to prawidłowe. Bo, jeśli jeden Polak wyrządził krzywdę jednemu Niemcowi, to wtedy należy przeprosić. Chorwacja jest zupełnie przeciwnym przypadkiem. Chorwaccy biskupi zamiast czuć się odpowiedzialnymi i winnymi, obwiniają wszystkich tych, którzy nie byli po stronie faszystów w czasie wojny i ktokolwiek deklaruje się jako antyfaszysta, ze strony Kościoła chorwackiego uznawany jest za komunistę. A więc jest to coś, co prawdopodobnie nie istnieje nigdzie indziej w europejskim Kościele katolickim. Niestety, jest to wpływ papieża Ratzingera, którego stanowisko wobec II Wojny Światowej jest cokolwiek niejasne, a w porównaniu z postawą poprzedniego papieża Jana Pawła II, jego intencje można odebrać jako nie do końca szczere i wątpliwe.
Miljenko Jergović – wywiad dla New Eastern Europe.

Tytułowy most na Drinie przekraczamy 1 sierpnia.
73 lata wcześniej Niemcy wymordowali w jeden m-c z niebywałym okrucieństwem więcej Polaków w jednym mieście niźli miało to miejsce na Bałkanach przez 5 lat trwania wojny w Bośni i Hercegowinie.

Po południu wjeżdżamy do Sarajewa. Wspinając się wąskimi uliczkami, lokujemy się w zarezerwowanym apartamencie w islamskiej dzielnicy. Od baśćarśiji – historycznego i kulturalnego centrum miasta dzieli nas piechotą 12min.

Nasz Wiesiek potwornie się nagrzał i w drodze do Sarajewa tylko liczne tunele dawały trochę ochłody.
Szukając cienia dokonaliśmy krótkiego popasu z przerwą na „obiad”. Po 16-tej wjechaliśmy do Sarajewa a Magda szczęśliwie (o dziwo) doprowadziła nas ulicę Pożegina. Dziękuję Ci Magdo raz jeszcze.

P.S.
Zaopatrzcie się w mapę PN Tara. Można z nią po parku pohulać ładnych kilka dni.
Może traficie jak my w Zaovine, na endemiczny, smukły okaz świerku Panćića.