Dorobiłem się i mam. W zasadzie dorobił mi Junior w trakcie swojej wiosennej ekskursji życia, po ojczyźnie Edwarda Snowdena.
Marzenia trza realizować. W jego wieku, co prawda nie marzyłem o Stanach (jakoś nigdy o nich nie marzyłem) ale marzyłem o dżinsach, koszulkach z napisami i dolarach w kieszeni. Junior (jak 80% populacji młodej) tkwi w szponach napisów. Jest ich niewolnikiem.
Co mi z tego zostało…? Dżinsy… Wytarte dżinsy. Muszą być wytarte. Z dna szafy, stare dżinsy wyświechtane, które impregnuje kurz…
Post ten dedykuję dr Honzikowi.
Można być spętanym na wiele sposobów. Niemiecki jednym z gorszych…. Zapier… dla Niemca z nadziejami ale nadziei nie ma. Zostaje kierat. Niemiec nie pozostawia grama przestrzeni na realizację siebie.
Możesz mieszkać na Kreuzbergu mając świadomość, że Niemców tam tylu, co palców u Albina Siwaka ale słowiańska dusza nie zazna tam wolności.
Nie pomoże mój ulubiony 1000 VOLT:
https://www.youtube.com/watch?v=Pc4pooX7Vi8
Stare wyświechtane, znoszone a i naturalnie podziurawione, połatane dżinsy, stare znoszone swetry robione przez babcie na drutach, stare rozciapciane buciska, które nosiły mnie po świecie. Ot, nierozłączni przyjaciele moich wojaży przez życie. Mężczyzna z trudem rozstaje się z ubranie, które mu przez lata towarzyszyło. Eh… przemija wszystko. Sapdła kartka z kalendarza. W szafie pusto….żona robiła porządki.
Hehe
jak zdjęcie robione z góry to zawsze model wysportowany wychodzi:)))
Ja nie mam innych t-shirtów jak z napisami – uwielbiam.
Sam robię grafiki (wspomagam się nem oczywiście).
Rozumiem zamiłowanie do napisów i dolarów …..