Tuż przed piątą budzi mnie parka dzięciołów. Pan tłucze seriami, pani krótkimi frazami. Taki mądry teraz jestem, jak doczytałem. O 5.20 dzwoni budzik w telefonie. Zbieram się. Pakowanie nadzwyczaj szybkie.
Na zewnątrz zimno, wietrznie. Dzięcioły tłuką zawzięcie. Staram się je wypatrzeć. W końcu dostrzegam jednego, zaraz potem drugiego… Pstrykam koronie fotę.
Parę minut po 6-stej staję z ruskiem przy słupku. Buty mokre. Stoję w podwojnej skarpecie i w folli. O 6.20 podjeżdża PKS. Uff… Kierowca zabiera mnie aczkolwiek niechętnie. Do Białego bilet kosztuje mnie 15.50zł.
7.40 wysiadam przy dworcu PKP w Białymstoku. Przygoda się dla mnie kończy.