Człeku, puchu marny…

Jaki dzień ojca, taki i prawie cały tydzień. Spędzony na manowcach ale bez tragedii. W porywie ekshibicjonizmu oświadczam, że 1-szego lipca łamie barierę 95kg. Potem powinno już lecieć z górki. Za dwa tygodnie wróci do menu białko i tłuszcz (oczywista zwierzęcy, znaczy smalec i ryba). Do tego czasu budulca powinno jeszcze wystarczyć z niepożądanych białek w jestestwie.
Problem niemały mam z truskawkami i czereśniami, dostarczycielami (z pkt-u widzenia kuracji Dąbrowskiej) zbyt dużej ilości cukru prostego. Te dwa tygodnie się od tych owoców wstrzymam. Pal sześć spodziewany wysyp truskawek kaszubskich.

Z drugiej zaś mańki, tych kilkuset gram owoców można sobie, tak do końca nie odmawiać, jadając je małymi porcjami w ciągu całego dnia.